piątek, 23 czerwca 2017

Coś zupełnie z innej beczki (Imam z Poznania)



Wiem, że do mojego bloga to ni przypiął ni przyłatał, ale mnie osobiście na tyle przeraził ten film, że postanowiłam go, ku przestrodze, udostępnić gdzie się da. Najwyżej mi bloga zablokują...

sobota, 17 czerwca 2017

Ja robot

Jakiś czas temu podczas rozmowy z innymi młodymi matkami pojawił się temat pomocników domowych wyższej generacji od męża - czyli robotów ;-). Obiecałam im, że wkrótce rozpocznę cykl o tej tematyce na moim blogu, zatem stworzyłam ten pierwszy wpis.

Poświęcę go na zachwalenie pod niebiosa sztucznej inteligencji, która pomaga w utrzymaniu czystości - robot sprzątający amerykańskiej marki, która produkuje przede wszystkim roboty dla amerykańskiej armii (z uwagi na to, że nie chcę być posądzona o reklamowanie konkretnej marki z nazwy, posługiwać się będę takimi skojarzeniowymi rebusami ;-) ).

Ten okrągły przyjaciel rodziny pojawił się w naszym domu w dniu, w którym stwierdziłam absolutny brak współpracy ze strony standardowego odkurzacza - wziął się złośliwiec i popsuł bezczelnie pewnego pięknego wtorkowego poranka... Chciał nie chciał w domu musiał pojawić się nowy odkurzacz.

Spojrzałam na salon, na korytarz, rozejrzałam się po całym domu i wpadła mi do głowy pewna myśl: o nie...oo niee...OOO NIE.... Drugi raz się w taki układ wrobić nie dam! Codzienne latanie na odkurzaczu po domu (który nam wyszedł troszeńkę większy niż przypuszczaliśmy ;) ) zajmuje mi co najmniej pół godziny...ooo nie...Chwyciłam więc do ręki telefon, jako że mąż akurat w pracy przebywał, i napisałam mojemu lubemu: "Kochanie, czas na nowego członka rodziny". Ku mojemu zdumieniu kiedy mąż oddzwonił okazało się iż w pełni aprobuje moje szaleństwo (w tym zakresie rzecz jasna ;) ) I tak pojechaliśmy całą rodziną (tak, moja córeczka też była wybierać robocika), aby wejść w kwestii sprzątania w XXI wiek.

Wcześniej oczywiście przesiedziałam troszeczkę przed komputerem, dokształcając się w zakresie dostępnych modeli. I od razu zaznaczę, że nie zdecydowałam się na najnowszą rodzinę 900, tylko ciut starszą 800. Powodów było kilka. Oczywiście cena zagrała tu dużą rolę, ale głównie stojąc w kontekście dostępnych opcji. Stwierdziłam na przykład, że nie potrzebna mi możliwość sterowania robotem z telefonu.

A teraz do rzeczy - czyli jak robot zasługuje na moje uwielbienie.

Po pierwsze jest skuteczny. Wbrew powszechnym obawom doskonale sobie radzi z rogami, z przeszkodami, obszarem przy ścianach. Dzięki obrotowej szczotce jest w stanie posprzątać w tych miejscach. Kolejny atut to powtarzanie - robot kilkukrotnie sprząta te same miejsca, dzięki czemu wychodzi to dokładniej. Muszę także przyznać, że dzięki  kilku technologiom (o których może nie będę tu pisać, bo możecie poczytać o nich po prostu na stronie producenta - w języku polskim jak najbardziej), robot ma na prawdę zadowalającą siłę. Przyznam, że mój poprzedni odkurzacz nie wciągał paproszków tak skutecznie (a nie był to najtańszy odkurzacz, tylko Ph... i to raptem trzyletni). Swoją drogą wycieraczka nigdy nie była tak czysta. Byłam na prawdę pod wrażeniem. 

Kolejne cechy sprzętu przyprawiają o zdumienie nawet, jeśli się o nich dziesiątki razy czytało. I to wszystko dzięki nafaszerowaniu robota w ogromną ilość czujniczków. Pierwsza rzecz to możliwość programowania pracy na kolejne dni. O tej opcji napiszę za jakiś czas. Póki co siedzę z malutką córeczką w domu, więc nawet nie mam okazji sprawdzić, jak to działa na dłuższą metę. Po takich wstępnych próbach wydaje się to jednak na prawdę obiecujące. Hitem dla mnie jest natomiast możliwość ustawienia wirtualnej latarni. I to jednak muszę kilka słów o technologii powiedzieć. Zrobię to tak bardzo łopatologicznie. Starsze modele robocika miały opcję wirtualnej ściany. Jest to maleńkie urządzenie, emitujące sygnał, który przez robot postrzegany jest jako ściana - czyli tam nie wjedzie. Wirtualna latarnia, która występuje w nieco nowszych modelach, ma natomiast dwie opcje. Pierwsza to opcja wirtualnej ściany, druga natomiast to wirtualna latarnia, która jest dla robota sygnałem, że po zakończeniu pracy w jednym miejscu, może pokonać latarnię i zacząć pracę w kolejnym. Wytłumaczę to najlepiej na rysunkach poniżej.
wirtualna ściana - robot nie przekracza wyznaczonej przez latarnię (szary punkt) linii 
wirtualna latarnia - robot nie przekracza linii dopóki nie skończy pracy na wyznaczonym obszarze, następnie jedzie do kolejnego rejonu
W zestawie do robota dołączona jest jedna ściana/latarnia, ale można dokupić te urządzenia, aby rozszerzyć możliwość samosterowania robota (cena nie jest wygórowana - około 150zł). Producent jednak zaleca używanie nie więcej niż dwóch urządzeń tego typu.

Robot wraca do stacji dokującej kiedy skończy pracę, kiedy wymaga naładowania akumulatora lub kiedy my o tym zdecydujemy, naciskając przycisk DOCK. Oczywiście musi mieć wówczas dostęp do stacji dokującej (czyli nie możemy mu go zablokować np. latarnią). Jeśli robot skończy pracę w miejscu, skąd nie ma dostępu do stacji dokującej po prostu wyłączy się. Zawsze po zakończeniu pracy robocik śpiewająco nam się o tym pochwali :). Uwielbiam tą melodyjkę...

Robot ma funkcję czujnika zabrudzenia. Oznacza to, że kiedy wykryje większe zabrudzenie danego obszaru zaczyna jeździć w przód i w tył i po skosie, aby dokładniej w ten sposób wyczyścić dane miejsce, po czym powraca do wcześniejszego algorytmu. A jeżeli już o algorytmach pracy mowa, to warto wspomnieć, że i w tej kwestii firma zrobiła kawał dobrej roboty. Mimo, że nasz milusiński jeździ pozornie chaotycznie, to jest mądrzejszy niż się zdaje. Na początku pracy faktycznie jeździ albo w kółko aż do najbliższej przeszkody albo prosto od ściany do ściany, jak po imprezie ;). Ale jest to po prostu rozpoznanie terenu, na którym ma pracować. Następne kroki też z początku budzą wątpliwości, ale jak się dłużej przyjrzymy pracy urządzenia, to dostrzegamy w nim logikę. Tylko nie wolno mu przeszkadzać, ale o tym za chwilę.

Jest jeszcze jedna fajna funkcja robota (nie ostatnia, ale wierzcie mi, że nie dam rady w tym jednym poście o wszystkim napisać). Funkcja SPOT, czyli sprzątania w miejscu. Zastosowanie funkcja ta znajduje w przypadku zabrudzenia niewielkiej powierzchni - ot na przykład rozsypała mi się kawa. Wówczas po naciśnięciu guziczka SPOT robot zaczyna sprzątać poruszając się spiralnym ruchem na obszarze o średnicy jednego metra.

Wiele osób obawia się, jak robot radzi sobie z różnicą poziomów w mieszkaniu, np ze schodami. I tu uspokoję wszystkich niedowiarków. Robot jest wyposażony w kilka czujników wysokości, rozmieszczonych na całym obwodzie urządzenia. Dzięki temu nie musimy się obawiać, że nam nieboraczek jeden spadnie na łeb na szyję ze schodów. Choć powiem Wam, że mimo iż o tym wiem, to jak widzę, że dojeżdża do stopni to do tej pory patrzę na to z lekkim, podświadomym niepokojem :).

Do tej pory ten post wygląda jak czysta reklama prosto z salonu ze sprzętem elektronicznym. A nie do końca mi o to chodzi, więc przejdę szybciutko do kolejnej części. Opowiem Wam teraz to, czego nauczyłam się przez tych kilka miesięcy. Są to wskazówki, jak używać robota, żeby jego praca była jak najbardziej efektywna, jak o niego dbać i jak go chronić.

Podstawowa zasada w używaniu tego sprzętu brzmi; on pracuje za Ciebie,  a ja jeszcze dodaję i nie przeszkadzaj mu w tym. Pamiętajmy, że to jest jednak tylko robot. Wyposażony w doskonałe algorytmy, ale jednak robot. Zapamiętuje przeszkody, granice pomieszczenia, rozkład itd. i na tej podstawie pracuje. Jeżeli w trakcie jego pracy często będziemy zmieniać ustawienia mebli, będziemy mu zasłaniać przejazd, zmieniać celowo kierunek jazdy, bo "o tu jeszcze paproszka właśnie minąłeś", to on po prostu zgłupieje i nie wysprząta jak powinien. Także dajmy mu spokojnie pracować i nie starajmy się pomagać :).

Jeżeli, tak ja ja, jesteście szczęśliwymi posiadaczami mieszkania z dużą wolną przestrzenią, to na początku może Was zaniepokoić wyskakująca co jakiś czas usterka, która, dość niefortunnie - trzeba przyznać, łączy dwa zdarzenia: albo zablokowano koła boczne, które wówczas należy wyczyścić, albo brak przeszkód na drodze. Robot po prostu staje w miejscu, wyłącza się, a po chwili rozlega się komenda usterki. Początkowo dokładnie sprawdzałam koła, stresowałam się, że może coś je uszkodziło. Okazywało się jednak, że chodziło po prostu o brak przeszkody. Jeśli robot przez kilka metrów nie napotka przeszkody, to po prostu traci orientację. Dlatego na środku salonu zawsze coś ustawiam, żeby miał punkt orientacyjny.

W ogóle w razie jakiejkolwiek usterki robot sam o tym powie i poradzi co zrobić, aby się tej usterki pozbyć. Nie chodzi mi tu o takie usterki techniczne, bo tych akurat jeszcze, odpukać, nie było, ale głównie o usterki związanie właśnie z użytkowaniem robota. To ogromny plus, kiedy sam mówi co mu jest i nie trzeba wertować instrukcji albo internetu w poszukiwaniu odpowiedzi na to, co naszemu milusińskiemu dolega :) .

Trzeba też pamiętać, że przed jego uruchomieniem należy usunąć z podłogi wszelkie przedmioty, które mógłby wciągnąć, które mogłyby się wkręcić w rolki. Wiem, że to śmiesznie wygląda, jak robot ciągnie za sobą buty za sznurówki (wiem z doświadczenia - przypadkowo), ale lepiej mu takich doznań nie serwować. Uważajmy też, aby nie było nigdzie rozlanej wody i innych płynów.

Kilka pierwszych dni to dla każdego czas na indywidualne nauczenie się, na jakie części podzielić obszar sprzątania, aby efekt był najlepszy. Im więcej pokoi na raz ma do ogarnięcia, tym gorzej mu to wyjdzie i mniej efektywnie. Lepiej na raz mniej, np. najpierw salon z kuchnią i jadalnią, później pokoje kolejno jeden po drugim. Ustawiając latarnię (latarnię a nie ścianę) pamiętajcie, że w tym trybie w każdej części pracuje około 20-25 minut. Nie zawsze tyle wystarczy. U mnie na przykład spokojnie mogę ten tryb zastosować do pokoi, ale jak już mam go puścić na salon i kuchnię (są połączone) to nie jestem w stu procentach zadowolona z tak krótkiej pracy.

Jeżeli chodzi o kwestie radzenia sobie z dywanami i wykładzinami, to tutaj sprawa wygląda następująco. Generalnie robot jest w stanie pokonać przeszkodę o wysokości maksymalnie 2 cm. Jednak jeżeli macie mocno włochate dywany to lepiej sobie odpuścić i sprzątanie przy jego pomocy. W przypadku niższych dywanów o krótszym włosiu i wykładzin jest całkiem skuteczny - pisałam z resztą o wycieraczce, której faktyczny intensywny kolor ujrzałam po odkurzaniu :)

Czyszczenie i konserwacja - tu na prawdę kłania się instrukcja obsługi. Tam wszystko jest wyjaśnione. Pamiętajcie, że to sprzęt amerykański, zatem oznaczenia jak dla głąba (bez urazy). Części, które należy oczyścić przed każdym użyciem są oznaczone kolorem żółtym. Pamiętajcie o każdorazowym opróżnieniu zbiornika na paproszki i filtrze oraz usunięciu z rolek włosów i regularnym oczyszczaniu przedniego kółka - brzmi pracochłonnie ale na prawdę zajmuje kilka chwil, a po przerobieniu tych czynności kilkukrotnie wejdzie wręcz w nawyk. A...no i przecieranie czujników co jakiś czas. Generalnie zapoznanie się z instrukcją urządzenia, w konserwacji i czyszczenia zwłaszcza jest w przypadku tego sprzętu niezbędne.

Pierwszych kilka cykli pracy jest też dobrą okazją, żeby zaobserwować, czy nie ma miejsc, w których robot się blokuje - u nas np. są to krzesła, pod które wjeżdża i nie może wyjechać oraz sporadycznie schody. Dobrze wcześniej zapobiec temu usuwając takie przeszkody, lub odpowiednio je zabezpieczając.

Uff...rozpisałam się w tym poście...ale to tylko świadczy o tym, jak bardzo jestem pod wrażeniem amerykańskiej myśli technicznej - oczywiście w tym przypadku ;P.
Jednym słowem: POLECAM!!!